piątek, 2 maja 2014

Na jagody

Dziś z prawdziwą przyjemnością zamieszczam książeczkę, która od ponad stu lat cieszy się niezmienną popularnością wśród dzieci - a mianowicie na "Na jagody" Marii Konopnickiej. Trudno w to uwierzyć, ale książeczka ta nadal jest lekturą szkolną i na prawdę czułam się mile zaskoczona, że chociaż w tej kwestii w szkolnictwie nic nie zmieniło się od mojego dzieciństwa ;-)
Sama historia tej uroczej opowieści dla dzieci jest bardzo ciekawa, bo trochę okryta skandalem. Otóż opowieść o chłopcu, który przemieniony w krasnoludka przeżywał przygody w lesie w towarzystwie jagodowych postaci opisała w 1901 roku szwedzka artystka Elsa Beskow w książce zatytułowanej "Przygody Puttego w lesie jagodowym". Beskow była również autorką ilustracji, a jej opowieść bardzo przypadła do gustu Szwedom i szybko stała się hitem dla dzieci na miarę tamtych czasów, także w końcu przetłumaczono ją na wiele języków. 
I tak oto w 1903 książeczka pojawiła się w Polsce - był to przedruk wersji oryginalnej z rymowanym tekstem Konopnickiej, który wszyscy do dziś znamy jako "Na jagody". Jednakże w polskiej wersji, która była opatrzona ilustracjami Elsy Beskow, o autorce nawet nie wspomniano słowem. W dzisiejszych czasach uznano by to za plagiat, ale ponoć na początku XX wieku wydawcy sprzedawali ilustracje anonimowo, bez ochrony praw autorskich, a dopisywanie do nich tekstu było częstą praktyką. Osobiście nie znam szwedzkiego pierwowzoru, ale podobno tekst Konopnickiej jest dużo bardziej rozbudowany i literacko zdecydowanie lepszy od oryginału, a szczerze mówiąc tak bardzo lubię tę opowieść, że zupełnie nie przeszkadzają mi oskarżenia o plagiat.
Wersja, którą zaprezentuję na stronie swojego skromnego bloga jest moją ulubioną, jeśli chodzi o ilustracje. Wykonała je pani Zofia Fijałkowska, a ich nastrój i pastelowa tonacja nawiązują do oryginalnych ilustracji Elsy Beskow.
Dodam jeszcze, że to wydanie ma dokładnie tyle samo lat co ja ;-)

























Na koniec dodam kilka ilustracji Elsy Beskow, zamieszczone w oryginalnej wersji. Obrazki pochodzą ze strony http://stilenordico.wordpress.com



























P.S Pozdrowionka od puchatego ogonka, czyli mojego blogowego asystenta ;-)




4 komentarze:

  1. Książkę znam, choć obawiam się, że bardziej z tytułu lub okładki niż z treści. Ale co ciekawe znam też gościa z ostatniego zdjęcia. To (prawie że) mój Rozbój! Tylko nos ma jakiś doklejany z innego modelu dla niepoznaki :)) Reszta identyko.

    Splagiatowałaś mi kota!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha :D Nieee, Kubuś jest jedyny w swoim rodzaju, ale imię Rozbój pasowałoby do niego jak ulał ;-) Jak to się mówi jest jeszcze młody i głupi, ale za to potrafi być też być mega kochany.
    Pozdro i głaski dla Rozbója.
    P.S. Masz gdzieś zdjęcie swojego kota?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj w dniu kiedy tego bandytę przygarnąłem. Teraz ma wymiary dorodnego bernardyna i nawet listonosz się go boi ;)

      http://otoportier.blogspot.com/2013/11/kot-trojanski.html

      Usuń
  3. Świetny kot! Mój też jest już duuuży i ciągle rośnie. Strach pomyśleć co z niego wyrośnie ;-)

    OdpowiedzUsuń