sobota, 26 października 2013

Encyklopedia Dla Dzieci: Polska Moja Ojczyzna część 1

Pierwszą pozycją z moich zbiorów, którą opiszę będzie sławna w czasach PRL-u encyklopedia dla dzieci. Mój egzemplarz, niestety dotknięty już  "spróchniałym zębem czasu", został wydany w 1979 roku, kiedy jeszcze nie było mnie na świecie. Przypuszczam, że rodzice zakupili go dla mojej starszej siostry, w każdym razie w domu była od zawsze. Encyklopedia robiła furorę wśród dzieci mieszkających po sąsiedzku, które chętnie zaglądały do nas, by skorzystać z tej osobliwej "skarbnicy wiedzy". W tej chwili encyklopedią fascynuje się mój kot Kubuś, który z wielką ochotą ją podgryza i drapie:-)
Dla mnie osobiście najbardziej pasjonujące w encyklopedii były ilustracje i zdjęcia - po prostu kwintesencja komunizmu :-). Z resztą jako dziecko nie bardzo interesowałam się długimi opisami. Po latach, a i owszem przeczytałam parę, niektóre bawią do łez.

Okładka patchworkowa z rysunków dzieci, oczywiście z patriotycznymi symbolami: Święto 1 -go Maja, dziewczynka z flagą, a także nieodzowni w czasach komunizmu górnicy (pewnie na Święto Barbórki) :-)





































pierwsze strony:







A jak architektura, jako dziecko najbardziej fascynował mnie "Falowiec" w Gdańsku, teraz zdecydowanie willa "Pod Jedlami", która nadal jest tak samo piękna. W prawym górnym rogu znajdują się łapki Kubusia :-)





B jak Bałtyk...Zwróćcie uwagę na pomnik "Zaślubin Polski z Morzem. Kiedy ostatni raz byłam w Kołobrzegu parę lat temu to pomnik niewiele zmienił się od czasów komunistycznych :-) Ciekawe jak wygląda teraz.





Zapomniane już dziś, a jakże popularne w czasach socjalizmu czyny społeczne. Biedni obywatele, nawet w niedzielę nie dane było im odpocząć :-(


























 












Zawsze bardzo mi się podobał rysunek tej dziewczynki :-)









































Godło z orłem bez korony :-(











































Coś  na czasie i w sam raz dla mojego Taty :-)



























 












Handel, a u dołu dobrze zaopatrzony sklep spożywczy, chyba jakiś flagowy sklep PRL-u..




























 












Elitarna jednostka czasów PRL-u. Ja nigdy nie należałam i nie żałuję :-)






A te zdjęcia odkryłam całkiem niedawno. Trudno sobie dziś wyobrazić pracę na takich kompach :-)





























 












Komunikacja miejska niby w PRL-u, a niektóre egzemplarze można było do niedawna spotkać na naszych ulicach :-)




























 












Pamiętam taką "siłkę" u siebie w podstawówce, urządzono ją w latach 90-tych i była wielką dumą naszych wf-istów ;-)



























 










Zawsze ciekawiły mnie tematy leśne, zostało mi do dzisiaj :-)







Fenomen pięcioraczków...ciekawe co dziś porabiają....




























 








Milicja Obywatelska chyba nigdy nie cieszyła się sympatią społeczeństwa. Pamiętam jak w szkole zawsze uczono nas, że ze wszystkim możemy zwrócić się do pana milicjanta, zupełnie  jak w kawałku Dezertera: "Spytaj milicjanta, on Ci prawdę powie, spytaj milicjanta - on Ci wskaże drogę"...



























To tyle na dziś, ciąg dalszy nastąpi :-))

8 komentarzy:

  1. Ooo, jakie to fajne! A ja nie miałam takiego cuda :-(

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, encyklopedia jest świetna :-) Można zakupić na allegro w całkiem przystępnej cenie, na prawdę warto ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie w domu jeszcze jest. U mamy mam na myśli. :) I na swoim książkowym blogu też chyba o niej pisałam. A może mam zamiar to zrobić? *zastanawia się bardzo głęboko*. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ok, poszukam u Ciebie :-) Ciekawa jestem jakie strony zapamiętałaś najlepiej :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest symbol epoki w jakimś sensie.
    Myślę, że z taką książką można przenieść się w czasie i nie będzie się miało żadnych problemów żeby połapać co i jak.

    Kiedyś toto było moim marzeniem, a teraz... a teraz sobie kupiłem własną :) i też opowiedziałem z czym się kojarzy. Ten post u mnie (2012) nazywa się Born in the PRL.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam :-) Bardzo ciekawie piszesz. Rzeczywiście było coś w tym, że książki w PRL-u traktowało się jako lokata kapitału - pamiętam jak moi rodzice kupowali "spod lady" encyklopedię PWN w czterech paskudnych, szarych i grubych tomach oraz różne słowniki i byli z tego mega dumni. Cóż - dziś ma ona wartość jedynie sentymentalną, ale rodzice nadal trzymają ją w widocznym miejscu na półce z książkami :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mialam taka encyklopedie ,ale potem mama pozyczyla i nie wrocila juz do nas .Bardzo ja lubilam i planuje sobie kupic :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Skoro to jest dla dzeci, to obrazków więcej trzeba.

    OdpowiedzUsuń