piątek, 25 października 2013

Dzień dobry, cześć i czołem…

Jakby tu zacząć…chyba jak Anna Patrycy ze starej dobrej reklamy podpasek – że z pewną taką nieśmiałością zabieram się za pisanie własnego bloga. Z zamiarem tym nosiłam się już od dawna, ale dopiero ostatnio zmobilizowałam się, żeby zacząć. Chyba ostatecznie zainspirowały mnie rozmowy w pracy p.t „wspomnień czar”, kiedy to sobie wspominaliśmy czasy naszego dzieciństwa przypadające na schyłek PRL-u i początki kapitalizmu :-) ..Ech, chciało by się rzec – stare, dobre czasy..Mimo szarej codzienności, częstego braku artykułów tzw. pierwszej potrzeby, kiedy na sklepowych półkach królował ocet, a jak już coś „rzucili” na sklep to kolejki wiły się kilometrami, mam wrażenie, że chyba żyło się, jakby to powiedzieć bardziej prawdziwie. Bez komórek, internetu, kablówki,tysiąca dodatkowych zajęć po lekcjach, gdzie jedynie Dobranocka o 19.00 na „Jedynce” była pozycją obowiązkową w rozkładzie dnia każdego niemal dziecka (i prawie jedynym oprócz porannych nadawanym programem dla dzieci), okupowało się osiedlowe podwórka i trzepaki. Ech, jak cudnie było wtedy grać i bawić się w chowanego, podchody, dwa ognie czy hali hali dom się pali, aż się łezka kręci w oku…
Chcę tutaj odkryć ten świat na nowo, zwłaszcza w książkach z tamtego okresu, tych dla dzieci młodszych i trochę starszych. W tym miejscu pragnę pozdrowić Anię,  której blog wilddzikowe książki bardzo mnie zainspirował. Dziękuję, Aniu…
Na blogu będą się czasem pojawiać moje koty kochane: Kubuś i Panda Kot, która dołączy do nas już w listopadzie. Bardzo na nią czekamy :-)
Kubuś
Panda

8 komentarzy:

  1. Miło mi Elizo, że mam swój udział w powstaniu tego bloga :-) Będę tu często zaglądać. Pamiętasz granie w gumę w dziesiątki niemieckie, czy to tylko lokalna zabawa z mojego podwórka?
    Kotki bosskie, Kubuś Puchatek i ślicznotka Panda, typ mojego Gacusia :-)
    Pozdrawiam serdecznie.
    PS: Zlikwiduj proszę sobie tą okropną weryfikację obrazkową przy komentarzach, to takie niewygodne dla komentujących.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, dziękuję za pierwszy komentarz i cenną wskazówkę :-) Wstrętną weryfikację usunęłam, niech idzie precz.
      Granie w gumę pamiętam jak najbardziej, to była jedna z moich ulubionych zabaw, a jej plus był taki, że można w nią było grać wszędzie: na podwórku, w szkole, a nawet w mieszkaniu ( z tym ciężko, bo pod nami mieszkała babcia staruszka :-)) Nie kojarzę tych dziesiątek niemieckich, możesz przybliżyć o co chodziło, bo jestem ciekawa?
      Dziękuję też w imieniu kotów za miłe słowa na ich temat :-)))

      Usuń
    2. Elizo, dziesiątki niemieckie (były też angielskie) to gra w gumę najpopularniejsza na moim podwórku. W sumie ciężko ją opisać, w googlach znalazłam taki link o dziesiątkach :http://aktywnesmyki.pl/zabawy-z-dzieckiem/zabawy-dla-starszych-dzieci/item/232-gra-w-gume-dziesiatki
      Ale bym sobie zagrała :-)

      Usuń
  2. Jeeej, też w to grałam, ale nie wiedziałam, że ta gra ma nazwę :-) U nas po prostu była no name :-) Ciekawe czy dzisiaj dziewczynki też grają w gumę czy to raczej już zapomniana zabawa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dodam Twojego bloga do obserwowanych. :) Zapowiada się ciekawie. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wydawało mi się, że dałam tu komentarz. Może gdzieś indziej go napisałam. A chodziło o to, że mam zamiar obserwować Twojego bloga, bo kto wie, o czym mi w nim przypomnisz? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O, no proszę, przeglądarka mi fiksuje. Dobrze pamiętałam, że napisałam komentarz. Ale jak zajrzałam ponownie to go nie widziałam.
    Dodam, że po przeczytaniu komentarzy i poszukałam gdy w dziesiątki. Ja w to grałam po polsku. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo miło, że go odwiedzasz :-) Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń