Święta Bożego Narodzenia to oczywiście czas szczególny, zwłaszcza gdy jest się dzieckiem i całym sercem wierzy się w ich magię, Świętego Mikołaja, Aniołka, Dzieciątko czy też Dziadka Mroza, przynoszących prezenty jako nagrodę za dobre sprawowanie przez cały rok...
Kiedyś pokrótce opisałam swoje świąteczne wspomnienia z czasów PRL-owego dzieciństwa, ale dziś chciałam skupić się na bajkach, które w Święta były dla mnie szczególne i tak jak kultowy już film "Kevin Sam w Domu" mogłam je oglądać lub czytać co roku, bo za każdym razem tak samo mnie bawiły i wzruszały...
Szczerze mówiąc Boże Narodzenie bardziej kojarzy mi się z filmowymi bajkami niż z książkami i w tym poście oczywiście znajdzie się na nie miejsce, jednakże jako to blog poświęcony głównie książkom z czasów słusznie minionego już systemu (chociaż obserwując to co się dzieje ostatnio wcale nie jestem tego taka pewna), zacznę od tej znanej chyba wszystkim dzieciom na całym świecie, a mianowicie "Dziadka do Orzechów" E.T.A Hoffmanna, bardzo spopularyzowanej przez Alexandra Dumasa, który uważał ją za najpiękniejszą bajkę. Osobiście posiadam wersję z ilustracjami nieśmiertelnego Jana Marcina Szancera, który stworzył boski klimat tej świątecznej opowieści:
Tak jak wspomniałam na początku, umieszczę trochę wspomnień związanych z filmami - "Dziadka do Orzechów" polecam w bardzo fajnej wersji z 1990 roku, produkcji chyba kanadyjskiej:
Jeśli ktoś ma ochotę obejrzeć tą uroczą bajkę, to znalazłam ją po angielsku, ale na pewno w głębinach internetu da się także wyłowić polską wersję tego ślicznego filmu.
https://www.youtube.com/watch?v=HKySM1ie2aM
Bardzo lubię także "Opowieść Wigilijną" Charlsa Dickensa, którą uważam za książkę ze świetnym przesłaniem i bardzo krzepiącą historię. Obejrzałam sporo filmów na podstawie tej opowieści, ale szczególnym sentymentem darzę "Opowieść Wigilijną Myszki Miki" z 1983 roku:
Tu znajduje się link do bajeczki, wersja z polskim dubbingiem:
http://www.cda.pl/video/55057790
Polecam także wersję z Muppetami (Opowieść Wigilijna Muppetów) z 1992. Jest przeurocza i zabawna, jak to Muppety ;-)
Obejrzycie ją tu:
http://www.cda.pl/video/5837352d
Oczywiście baśnią, którą często oglądało się w Boże Narodzenie była "Królowa Śniegu".
Zamieszczam link do rosyjskiej bajki z 1957 roku:
https://www.youtube.com/watch?v=NYM0M-quYjM
Dla lubiących kino radzieckie - wersja fabularna dostępna z trochę słabym polskim lektorem jest np. tu:
http://www.cda.pl/video/56637090
No i w ramach ciekawej rozrywki polecam obejrzenie filmu produkcji ZSRR "Bajkę o Mrozie Czarodzieju" z 1964 roku. Krótkie wyjaśnienie dla tych, którzy Dziadka Mroza nie znają lub nie pamiętają - to właściwie postać folklorystyczna z rosyjskich wierzeń (takie uczłowieczenie mrozu, którego ludzie się obawiali, wg. wierzeń mąż zimy), w czasach ZSRR wykreowany jako konkurencja dla Świętego Mikołaja ;-)
https://www.youtube.com/watch?v=WGSDc7u_RIE
Pamiętam jeszcze z dzieciństwa "Gwiazdkę Flinstonów" z 1977 roku, którzy świętowali Boże Narodzenie na długo przed narodzinami Chrystusa :-)
Film udało mi się znaleźć tylko w wersji angielskiej, ale i tak sprawiło mi to niemałą radość ;-)
http://www.dailymotion.com/video/xmt91o_a-flintstone-christmas-1977_shortfilms
Oczywiście mam jeszcze dużo bajkowych pięknych wspomnień związanych ze Świętami, ale zostawię coś na przyszły rok ;-)
Wam życzę Wesołych Świąt, dużo śniegu, prezentów pod choinką, a także wzruszających chwil z baśniami - nie tylko tymi starymi...
środa, 21 grudnia 2016
niedziela, 30 października 2016
Jesienne wspomnienie z łezką - dzień Wszystkich Świętych
Czas około 1 listopada chyba tak jakoś naturalnie wywołuje we mnie nastrój melancholijny, nostalgiczny, pełen wzruszeń, wspomnień i smutku, że pewni ludzie i pewne czasy już nie wrócą...
Dziś postanowiłam sięgnąć we wspomnienia jak kiedyś - jako dziecko - przeżywałam dzień Wszystkich Świętych i o dziwo był to dla mnie czas bardzo radosny (prawie jak Boże Narodzenie ;-), a to głównie za sprawą wizyt mojej rodziny z Braniewa, z którą widywaliśmy się tylko raz do roku, właśnie z okazji tzw. grobbingu. W czasach PRL-u, kiedy w sklepach brakowało niemal wszystkiego, przyjazd moich ciotek, wujków i całej zgrai kuzynostwa był niemal jak wizyta Świętego Mikołaja :D Pamiętam, że zawsze przywozili czekoladę, pomarańcze, ser żółty z dużymi dziurami oraz super modne - jak na tamte czasy- ubrania, które dostawali jako tzw. dary od Szwedów :-) Dla starszych zawsze były wędzone ryby oraz parę butelek piwka z lokalnego browaru. Zabawom i wygłupom z kuzynami nie było końca, jeśli któreś z nich kiedyś trafi na ten post to: Łukasz, Justyna, Emil - serdecznie pozdrawiam, to były piękne chwile.
Z drugiej strony czas Wszystkich Świętych umilały wizyty na Cmentarzu Bródnowskim, a raczej parada atrakcji związana z tymi wizytami czyli pańska skórka (nie rozumiem czemu mi tak kiedyś smakowała, to straszny ulep ;-)), obwarzanki, wiatraki na patyku oraz balony w różnych kształtach...Pańska skórka to tradycja warszawska - to taki biało-różowy bardzo słodki cukierek; jeśli ktoś z innych regionów nie kojarzy co to takiego, zamieszczam fotkę:
Oczywiście nieodzownym wspomnieniem jest także książka - dla mnie to jesienne wierszyki Władysława Broniewskiego zamieszczone w książce "Dla Dzieci", ilustrowaną przez Olgę Siemiaszko. Kiedy zamykam oczy widzę siebie jako małą dziewczynkę i babcię albo dziadka, z którymi oglądałam książeczkę. Najbardziej w pamięci wyrył mi się wierszyk "Zaduszki" - zawsze bardzo mnie smuciło, że są takie groby, na których nikt nie zapali świeczki :-( No i smutno mi do tej pory...A wszystkich zapraszam na krótką wędrówkę po moich dziecięcych wspomnieniach.
A na koniec niespodzianka dla tych, którzy pamiętają szkolne sklepiki spółdzielcze :D
Dziś postanowiłam sięgnąć we wspomnienia jak kiedyś - jako dziecko - przeżywałam dzień Wszystkich Świętych i o dziwo był to dla mnie czas bardzo radosny (prawie jak Boże Narodzenie ;-), a to głównie za sprawą wizyt mojej rodziny z Braniewa, z którą widywaliśmy się tylko raz do roku, właśnie z okazji tzw. grobbingu. W czasach PRL-u, kiedy w sklepach brakowało niemal wszystkiego, przyjazd moich ciotek, wujków i całej zgrai kuzynostwa był niemal jak wizyta Świętego Mikołaja :D Pamiętam, że zawsze przywozili czekoladę, pomarańcze, ser żółty z dużymi dziurami oraz super modne - jak na tamte czasy- ubrania, które dostawali jako tzw. dary od Szwedów :-) Dla starszych zawsze były wędzone ryby oraz parę butelek piwka z lokalnego browaru. Zabawom i wygłupom z kuzynami nie było końca, jeśli któreś z nich kiedyś trafi na ten post to: Łukasz, Justyna, Emil - serdecznie pozdrawiam, to były piękne chwile.
Z drugiej strony czas Wszystkich Świętych umilały wizyty na Cmentarzu Bródnowskim, a raczej parada atrakcji związana z tymi wizytami czyli pańska skórka (nie rozumiem czemu mi tak kiedyś smakowała, to straszny ulep ;-)), obwarzanki, wiatraki na patyku oraz balony w różnych kształtach...Pańska skórka to tradycja warszawska - to taki biało-różowy bardzo słodki cukierek; jeśli ktoś z innych regionów nie kojarzy co to takiego, zamieszczam fotkę:
Oczywiście nieodzownym wspomnieniem jest także książka - dla mnie to jesienne wierszyki Władysława Broniewskiego zamieszczone w książce "Dla Dzieci", ilustrowaną przez Olgę Siemiaszko. Kiedy zamykam oczy widzę siebie jako małą dziewczynkę i babcię albo dziadka, z którymi oglądałam książeczkę. Najbardziej w pamięci wyrył mi się wierszyk "Zaduszki" - zawsze bardzo mnie smuciło, że są takie groby, na których nikt nie zapali świeczki :-( No i smutno mi do tej pory...A wszystkich zapraszam na krótką wędrówkę po moich dziecięcych wspomnieniach.
A na koniec niespodzianka dla tych, którzy pamiętają szkolne sklepiki spółdzielcze :D
niedziela, 6 marca 2016
Brzechwa po raz pierwszy
Chyba nie ma dziecka w Polsce, które nie znałoby choćby jednego wierszyka Jana Brzechwy, znanego głównie ze swojej twórczości dla najmłodszych. Wspomnę tylko krótko, że przede wszystkim był prawnikiem, specjalizującym się w prawie autorskim, a po wojnie entuzjastą socjalizmu i dość aktywnym członkiem partii.
Jednakże jego kultowe wierszyki jak np. "Tańcowała igła z nitką", "Entliczek Pentliczek", "Na straganie" czy "Kaczka Dziwaczka" z powodzeniem towarzyszą kolejnym pokoleniom dzieci i właściwie ciężko wyobrazić sobie dzieciństwo bez brzechwowych zabawnych rymowanek.
W dzieciństwie posiadałam kilka różnych zbiorów wierszyków Brzechwy - postaram się zaprezentować wszystkie, bo są zdecydowanie różne pod względem ilustracji, a także samego wyboru wierszyków.
Dziś przedstawię wersję, która najbardziej zapadła mi w pamięć ze względu na niezwykle oryginalne i po prostu zrobione z wielkim jajem ilustracje genialnego i ponadczasowego Bohdana Butenki.
Zbiór wierszyków to "Androny", wydany w 1983 r. przez Krajową Agencję Wydawniczą.
Życzę wszystkim miłego wspominania ;-)
Okładka jak widać trochę sfatygowana, ale trudno się dziwić - książka ma już w końcu 33 lata :-)
Jednakże jego kultowe wierszyki jak np. "Tańcowała igła z nitką", "Entliczek Pentliczek", "Na straganie" czy "Kaczka Dziwaczka" z powodzeniem towarzyszą kolejnym pokoleniom dzieci i właściwie ciężko wyobrazić sobie dzieciństwo bez brzechwowych zabawnych rymowanek.
W dzieciństwie posiadałam kilka różnych zbiorów wierszyków Brzechwy - postaram się zaprezentować wszystkie, bo są zdecydowanie różne pod względem ilustracji, a także samego wyboru wierszyków.
Dziś przedstawię wersję, która najbardziej zapadła mi w pamięć ze względu na niezwykle oryginalne i po prostu zrobione z wielkim jajem ilustracje genialnego i ponadczasowego Bohdana Butenki.
Zbiór wierszyków to "Androny", wydany w 1983 r. przez Krajową Agencję Wydawniczą.
Życzę wszystkim miłego wspominania ;-)
Okładka jak widać trochę sfatygowana, ale trudno się dziwić - książka ma już w końcu 33 lata :-)
A na końcu - niespodzianka :-) Mój nieodłączny asystent, nie tylko blogowy, pozdrawia serdecznie, machając puchatą łapą.
Subskrybuj:
Posty (Atom)