Zawsze na święta były w domu też pomarańcze, które dostawało się w paczce z zakładu pracy rodziców lub po które sami wystawali w kilometrowych kolejkach, kiedy coś rzucili na sklep. To były czasy..człowiek się musiał o wszystko wystarać i nastać swoje w kolejce mimo, że miał pieniądze tudzież durne kartki, które wprowadzono na zakup chyba wszystkiego oprócz chleba..
No, ale wracając do samych świąt to zawsze było fajnie - do późnego popołudnia hasałam w śniegu po pachy lub lepiłam bałwana, a potem razem z siostrą niecierpliwie wypatrywałyśmy pierwszej gwiazdki. Jakie to były emocje..Po kolacji zawsze przychodził Mikołaj z prezentami, tzn. mój wujek w przebraniu, kazał mówić wierszyk i wtedy dostawałyśmy prezenty. Najbardziej w pamięci utkwiła mi lalka typu Barbie, która była piosenkarką, w dłoni dzierżyła mikrofon, a do zestawu dołączona była kaseta z jej nagraniami. Nie wiem skąd rodzice ją wytrzasnęli, ale pewnie z Pewexu albo z kultowego już dziś bazaru Różyckiego, na którym w ciężkich czasach można było dostać wszystko :-) Bardzo podobał mi się taki prezent :-)
W moich książkach z tamtych czasów znalazłam parę wierszyków i opowiadań, które bardzo lubiłam.Zacznę od podręczników do polskiego z klas 1,2 i 3.
Uwielbiałam przygody Jędrka, a świąteczne zakupy to taka urocza historyjka :-)
Szczególnie do gustu przypadło mi opowiadanie "Zielonookie Diablątko" ;-)
Ten wierszyk jest po prostu świetny :-)
Bardzo lubię tę ilustrację - Łazienki - miejsce spacerów mojego dzieciństwa...
A to wierszyki, które znalazłam w książkach "Uśmiechy roku" Jacka Krakowskiego i "Wojtusiowej izbie" Janiny Porazińskiej. Najbardziej oczywiście przypadł mi do gustu "Śnieżny Kot" ;-)
Na sam koniec zostawiłam książeczkę, o której zapomniałam i którą "odkopałam" przez przypadek, a mianowicie "Wigilijny wieczór". To sympatyczna książeczka, w której mała dziewczynka pragnie otrzymać upragniony prezent z Pewexu ;-) Przekonajcie się, czy jej marzenie się spełni..
A u nas świąteczne porządki, jak zwykle można liczyć na blogowego i nie tylko asystenta - pana Kubusia, który tak pomagał w porządkowaniu szafy, że aż zasnął:
Ale szybko się obudził i sprawdzał czy świąteczny wianek się jeszcze nadaje:
Panda natomiast postanowiła nie angażować się w świąteczne sprzątanie, ze swojego kocyka przejęła dumną rolę obserwatora ;-)
Może bardziej zainteresuje ją ubieranie choinki...